piątek, 21 października 2016

...


Ostatnio doszłam do wniosku, że z moim synem nie da się przejść na zdrową dietę. Już na pewno mogę zapomnieć o 5 regularnych posiłkach. Skoro on nie je co 3 godziny to i matka jeść nie będzie! Tak więc nie pozostaje nic innego jak korzystać z okazji, gdy drzemie kilka, kilkanaście minut i przekąsić coś, co nie wymaga czasu i wysiłku. W sumie to i tak dobrze sobie wyglądam… O aktywności fizycznej też póki co nie ma mowy, chyba, że zaliczymy do tego bujanie kilka razy dziennie dziecia do snu i te tup tup tup po domu, aby zrobić to co się musi.

A tak mamuśka chciała wyciągnąć z lamusa steper i rozruszać stare kości. Hmm...a może by tak jakoś pokombinować i rozciągnąć czas?! Czas jak czas, ale czy starczy zapału i siły? A co tam, może spróbuje…

A co u synka? Rośnie mi mała przekupa, która butle MUSI mieć już teraz, zaraz bo koniec świata, a jak nie to cały blok wie, że Filip głodny. Jak wiadomo na głód nie pomaga nic… odwrócić uwagi nie da się niczym. Choćbyś człowieku stanął na głowie to nie pomoże. No, ale w przerwach można sobie urządzić małą pogawędkę (au, ała, ej itp.).

Tak więc kawa za kawą i do przodu...dzień za dniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz