wtorek, 7 lutego 2017

Cała prawda o Złym Strachu...


"Strach jest ze mną codziennie. Budzę się z nim, zasypiam, robię sobie z nim herbatę, kawę sobie robię i nawet myć się z nim idę. Tak mają rodzice dzieci chorych, bo stać może się wszystko. A może zawsze może stać się wszystko tyle, że my zdajemy sobie z tego sprawę. Ta świadomość może niszczyć, ale może też podnieść tak jak w życiu nie podniosło wcześniej nic." 


Żeby nie było...to nie są moje słowa. To cytat, z tekstu na który trafiłam dzięki Ninie i Anecie. Zwyczajne udostępnienie na fejsie i człowiek trafia na coś mądrego. Sama bym pewnie nie trafiła na tę stronę, albo jeśli już to z niezłym opóźnieniem,  bo ostatnio nie mam czasu na wędrówki po internecie. Wracając do tekstu...  Odzwierciedla on całkowicie to co czuję... Pokazuje jakim przeciwnikiem jest strach, a konkretnie jakim jest cieniem rodzica,  który ma chore dziecko.  A ja mam chore dziecko.  I strach też mam za plecami. Cholera, nawet kawa nie smakuje z nim dobrze. Nic z nim nie jest takie jakie być powinno.  Lepiej nie napisałabym o naszej rzeczywistości niż autorka powyższych słów. Tak to wygląda i idealnie zostało wpisane w zlepek liter. Wiecie co? Obawiam się,  że ten strach nie zniknie nigdy. Nawet jeśli będzie wielkości znaczka pocztowego i przyklei się gdzieś z tyłu zakurzonej szafy bądź ugrzęźnie w pajęczynie. Zawsze będzie się czaił gdzieś w pobliżu. Bo przecież już raz się coś przytrafiło...  

Im bliżej wyjazdu, tym strach staje się większy. Możecie to sobie łatwo wyobrazić...Tak jak w kreskówkach. Nagle nad dobrym głównym bohaterem wyrasta ta wielka z groźną miną. A ta mała kuli się jeszcze bardziej i zaczyna drżeć. Tak to wygląda... 

 Jest jeszcze jeden cytat: 

"Uświadomiłam sobie: pesymizmem, załamaniem, dołem nie pomogę dziecku. Ona potrzebuje siły, mocy. I w końcu to ona walczy ze swoim organizmem– nie ja. Optymizm to kwestia samodyscypliny. Budzę się rano i myślę: „O nie, dziś będzie dobry dzień”. Nie zawsze mi wychodzi, ale pracuję. Wiem na pewno, że się da." 

Dobra rada...co nie?!  

No i jeszcze jedno (kradnę, zabieram, pożyczam)… Moje dziecko nie choruje, Ono zdrowieje Proszę Państwa! I tego się trzymajmy… A tymczasem jutro lecimy znów po zapas płytek…

*Cytaty pochodzą z bloga i profilu Matko Jedyna na FB ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz