czwartek, 16 lutego 2017

Co czuje matka...?


Co czuję matka na myśl, że za kilka godzin jej dziecko trafi na salę operacyjną? Na myśl, że po raz kolejny w tym tygodniu zostanie uśpione?  Lekki niepokój,  który jest zwiastunem czegoś odległego jeszcze. Lecz z każdą kolejną godziną dociera do niej, że to małe idealne ciałko zostanie naruszone. Będzie bogatsze o kabelek. Kabelek, który jest potrzebny i który zaoszczędzi mu bólu.

Co czuję matka, gdy planowana godzina zabiegu się przeciąga, a dziecko jest na samych kroplówkach ósmą już godzinę?  Bezsilność. Bo co może zrobić? Nic. Cholera ją trafia, bo widzi zmęczenie swojego dziecka. Wie, że dobry humor synka szlag trafił. Tu krew pobierają,  tam płytki dają a za chwilę kroplówka (to już trzecia?!). Zmęczenie miesza się ze stresem… coraz większym. Co może zrobić matka w takiej sytuacji? Być i odwracać uwagę… No i nie zwariować.

Co czuję matka,  gdy o 20:20 wiezie swoje 6 miesięczne dziecko na salę operacyjną?  Ma zawał.  Żołądek skurczony, w tamtym momencie przypomina śliwkę, zresztą podobnie jak serce. Oczy wilgotne i uśmiech na twarzy.  Przynajmniej jego krzywa imitacja. I żal, gdy musi go zostawić. 

Co czuję matka czekając pod blokiem operacyjnym? Napięcie bo za jakiś czas znów wejdzie na salę wybudzeń do swojego maluszka.  Po raz kolejny zobaczy swoją bezbronną kruszynkę, która jest na haju. Co robi jeszcze? Tłumi emocje, popija kawę i piszę posta. Może dziś równie szybko wybudzi się jak wczoraj?

Co czuje ojciec? Zapewne to samo. Ale nie powie,  mimo że jest tuż obok. Wiadomo facet, w dodatku skryty facet,ale mi wystarczy to, że jest. Jest, a ja jestem wdzięczna... Bo siedzi tuż obok i pomaga dźwigać mi nasz ciężar. Udowadnia, że Filip nie mógł mieć lepszego ojca, a ja męża.

Wiecie co jest cudowne? Ta silna dłoń mężczyzny głaszcząca małą główkę dziecka… Widok bezcenny!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz