środa, 14 grudnia 2016

Cisza


Zapomniałam jak smakuje cisza. Zapomniałam jak brzmi cisza. Taka prawdziwa, domowa, która chowa się po kątach, a może raczej obija o nasze kąty. Ostatni raz mogłam zakosztować jej w czerwcu. Pewnego poranka, gdy o świcie piłam mleko w drzwiach balkonowych. Byłam wtedy sama. Teściów nie było, mąż miał dopiero wrócić z nocki. Byłam tylko ja, Filip w brzuszku i szynszyla. No i oczywiście Ona - cisza.

Dziś znów zatonęłam w ciszy, tym razem w półmroku popołudnia. Znów byłam sama. Filip spał. Szynszyla też mi towarzyszyła. W uszach dźwięczała cisza, taka prawdziwa z odgłosami gdzieś w tle. Tu telewizor u któregoś z sąsiadów, tam gdzieś pies szczekał a ja siedzę na kanapie i patrzę w okno. Latarnia swoim światłem wprasza się i przypomina inną. Nagle przeniosłam się do rodzinnego domu. Do mojej kuchni. Znajomego półmroku i znajomego widoku z okna, także z latarnią na pierwszym planie.

Jak smakuje cisza? Jak brzmi w zmęczonych uszach? WYBORNIE!

Już zapomniałam jaka to rozkosz dla zmysłów...

Dziś tak trochę melancholijnie :-) Sfrustrowana matka wydarła chwilę tylko dla siebie! Brawo ja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz