czwartek, 12 stycznia 2017

Refleksje podczas usypiania




Usypiając synka do głowy zaświtał mi pomysł na dzisiejszy wpis… Każdego wieczora i każdej nocy (w dzień również, ale wtedy nie ma takiego klimatu) towarzyszy mi taki oto widok. Lulam maluszka, czasem w ciszy czasem nucąc coś i myślę. O czym? O wszystkim. Przez głowę przelatują plany, marzenia, pomysły, troski...Ciało w tym czasie daje znać o zmęczeniu. Myślę także o mijającym właśnie dniu o tym jak bardzo podobny jest do poprzednich. Tak bardzo, że zdarza mi się zapomnieć jaki aktualnie mamy dzień tygodnia. Patrzę na śpiącego w moich ramionach synka i nadal nie mogę uwierzyć, że jeszcze rok temu był we mnie. Był fasolką a jest małym człowieczkiem z charakterem. Zdaję sobie sprawę, że pewnego dnia stanie się dorosłym facetem, który już w moich ramionach się nie zmieści. Rozczulam się, i przeganiając zmęczenie, zdaję sobie sprawę, że to ulotne chwile, intymne, tylko moje i Jego. Oczywiście zadaje sobie również pytanie czy jestem dobrą matką i jaki będzie mój syn w przyszłości. Nie kim zostanie, ale na kogo go wychowamy. 

Zwracam uwagę też na książki, których przybywa, a których nie mam ani czasu ani sił czytać. Zdaję sobie sprawę, że mój drugi blog zdycha i wcale mi z tym dobrze nie jest, bo wiem ile się napracowałam, żeby dojść do tego co teraz mam. No, ale trudno, kiedyś nadrobię zaległości. Uzmysławiam sobie, że kiedyś czytałam o ludzkich problemach, fikcyjnych, bądź realnych, a teraz problemy dogoniły mnie. I to te dużego kalibru. Szczerze? Lepiej się o nich czyta… Najchętniej wzięłabym męża za rękę, synka w ramiona i zakotwiczyła się w którejś z książek...Najlepiej takiej lekkiej i przyjemnej. Byłabym utkaną postacią z literek, miała swój świat zbudowany ze słów, w którym wszystko jest możliwe. 

Bujam się nadal, kontroluję sytuację i odliczam sekundy i minuty, które dzielą mnie od spokoju i snu. Od chwili wytchnienia, która jest tak krótka, że aż żal zasypiać. Obiecuję sobie również, że jutro dam radę, że zrobię coś lepiej oraz, że znajdę siłę na kolejny dzień.

2 komentarze:

  1. Trafiłem tu przypadkiem z Twojego bloga "książkowego"... Chciałbym tylko życzyć Ci wszystkiego dobrego i obiecać, że Twoje wszelkie problemy się skończą ;)
    Prędzej czy później ale się skończą... Jesteś kobietą niezwykłą.. Będę do Ciebie czasem zaglądał...Powodzenia... D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowo i za odwiedziny :-) Zapraszam i również pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń