sobota, 8 kwietnia 2017

Stało się!


Stało się!
Wraz z wybiciem godziny 6:00 nasz syn dostał nowe życie! Można powiedzieć, że narodził się na nowo, a to za sprawą jednej konkretnej osoby. Człowieka, o którym nie wiem nic, nie znam jego nazwiska ani adresu, znam za to jedynie wiek, płeć, kraj pochodzenia i grupę krwi. Tak mało, a zarazem tak wiele. To wszystko i tak nieistotne. Liczy się to, że gdzieś tam w świecie jest ktoś, kto się nie bał…Kto odważył się zostać dawcą i oddał cząstkę siebie akurat mojemu dziecku. Mojemu szczęściu, które nie oszukujmy się, nie pożyłoby za długo bez nowego szpiku. Ja i moja rodzina jesteśmy i będziemy wdzięczni tej osobie do końca życia. Będzie ważnym członkiem naszej egzystencji. Jest częścią Fifa, jest jego bliźniakiem genetycznym…a my możemy mu tylko powiedzieć DZIĘKUJĘ.

Wiecie, tak po ludzku czasem próbuję sobie wyobrazić tego człowieka. To jaki jest, jak wygląda itp. Na samą myśl o Osobie X robi się ciepło na sercu. Po ludzku. Po matczynemu. Po kobiecemu.

Jedna czerwona kroplówka. Woreczek z życiem. Szpik = szansa. To także wzruszenie. Strach i ulga w jednym. Od teraz zacznie się nowy stres. Trudny okres dla organizmu Filipa. Teraz musi zawalczyć jeszcze mocniej i odważniej. Musi zaprzyjaźnić się z nowym przyjacielem.

Droga do dnia dzisiejszego była pełna kamieni, dziur i zakrętów. Prowadziła przez gęsty las, pustkowie, zaludnione chodniki, opuszczone zaułki i cudowne parki. Lało, grzmiało, świeciło słońce, było też mgliście i wietrznie. Ale udało się. We trójkę dotrwaliśmy. Pokonaliśmy cały ten chaos, by być świadkami daru życia. Chwili, która dla jednych nie jest niczym szczególnym, dla innych zwyczajnym zabiegiem, a dla następnych szansą. Jest cudem, ale nie jest końcem walki. Czeka nas jeszcze trudna walka. Nie przestaniemy oglądać kolorowych fartuchów, nie przestaniemy robić badań, dawać Filipowi leków. Nie przestaniemy się bać. Zdajemy sobie sprawę z tego, że trochę potrwa zanim organizm Naszego dziecka wróci na odpowiednie tory. Tak, kiedyś tam będzie dobrze. Dziś już jest w pewien sposób dobrze. Stoimy na starcie i będziemy walczyć dalej. Ze skutkami chemii, przeszczepu...przeciwnościami dnia codziennego. Dziś robimy kolejny krok.
Idziemy naprzód!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz