czwartek, 24 listopada 2016

Trudna noc...



Dzisiejsza noc nie należała do przyjemnych. Poranek zresztą również, a wszystko to przez bardzo niskie płytki Filipa i krew. Krew, która leciała z nosa, była na tetrze, gdy mu się ulało, a także w pieluszce. Panika, że moje dziecko się wykrwawi była ogromna. Czekanie na morfologie i reakcje lekarzy również dołożyły swoją cegiełkę w murze zmęczenia. Jeśli do tego doliczymy całodniowy głód, przetaczanie płytek oraz krwi i zmęczenie mojego dziecka to domyślicie się jaka padnięta jestem. Wyczerpana marzę o prysznicu i łóżku, a najlepiej aby wszystko okazało się zwyczajnym snem, po którym się obudzę i moje dziecko będzie zdrowe, a my spokojni i szczęśliwi. Niestety to nie sen a nasz pobyt w Centrum zdrowia dziecka się przedłuży.

Wielkie szczęście, że jest z nami mój mąż i tym samym tatuś Filipka... Wspieramy się we trójkę! :-) Co do wyboru kliniki... Wybór padł na Wrocław i Przylądek Nadziei. Odzew pierwszy już jest... Wszystkim kłania się zmęczona, zestresowana, ale kochająca mama!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz